MYANMAR

Birma: Królestwo Arakan

Anita Andrzejewska, 17.04.2013

 Wśród świątyń toczy się codzienne życie mieszkańców Mrauk U

fot.: Anita Andrzejewska

Wśród świątyń toczy się codzienne życie mieszkańców Mrauk U
Wciśnięte między pasmo gór i morze leży miejsce, gdzie czas płynie w odwrotnym kierunku. Niegdyś potężny ośrodek międzykontynentalnego handlu i buddyjskiej kultury, dziś region zapomniany, nękany biedą i konfliktami etnicznymi. A jednak mieszkańcy z dumą podkreślają swoją odrębność od reszty wielonarodowego kraju

Mały samolot nisko i powoli krąży nad Zatoką Bengalską, w miejscu, gdzie rzeka Kaladan wpływa do oceanu szerokim, rozgałęzionym korytem. Wśród bezładnych meandrów wody i lądu widać nagich do pasa rybaków, krzątających się przy sieciach. Za chwilę lądujemy w Sittwe, stolicy birmańskiego stanu Rakhine. Odbieram bagaż bezpośrednio z samolotu, przy huku maszyn, i po pasie startowym przechodzę do malutkiego budynku w szczerym polu. W ciasnej hali pustki, kilka ławek i opuszczony kontuar. Na zewnątrz trzy budy z blachy falistej konkurują o klientelę, wabiąc wypłowiałymi napisami i plakatami z birmańskimi gwiazdami estrady. Na widok garstki przyjezdnych z plastikowych krzesełek podrywają się mali chłopcy i wrzeszcząc, próbują zaciągnąć gości do swoich stolików. Twarze mają wymalowane we wzory pastą z kory drzewa tanaka, która chroni skórę przed słońcem, a kobietom służy także za makijaż. Chłopcy wyglądają jak małe, chude duszki, o ciele dziecka, ale surowych, zmęczonych oczach i poważnej twarzy. Do późnej nocy naganiają klientów ulicznym herbaciarniom, sprzątają, sprzedają tanie drobiazgi, walcząc o przetrwanie. W upale i kurzu nie chce się jeść, więc zamawiam tylko zieloną herbatę, zapominając, że jest tutaj bezpłatnym dodatkiem. Zostawiam chłopcu napiwek, ale on nie rozumie tego gestu, biegnie za mną i oddaje pieniądze. Wiele nie zarobi, bo dziś oprócz mnie przyleciało do Sittwe tylko kilku miejscowych oraz Damian, Francuz z międzynarodowej organizacji humanitarnej. Pracuje wśród ludzi Rohingya, ponad półmilionowej mniejszości muzułmańskiej, pozbawionej prawa do ziemi, pracy, przemieszczania się, zawierania legalnych małżeństw. To praktycznie bezpaństwowcy, niechciani ani tu, ani w sąsiednim Bangladeszu. Damian cieszy się, kiedy uda się choćby jednej osobie załatwić pozwolenie na wyjazd do pracy do miasta albo umieścić dziecko w szkole. W przytoczonej nędzą prowincji od dziesiątek lat niewiele się zmienia, choć ostatnio, wskutek złagodzenia polityki zagranicznej i otwarcia Birmy na świat, o strategiczny port w Sittwe konkurują inwestorzy z Indii i Chin. Nieliczni turyści przybywają tu głównie po to, by łodzią udać się do Mrauk U i zwiedzić setki buddyjskich świątyń.

NA TEMAT:

Tysiące lat historii

Królestwo Rakhine do osiemnastego wieku było potęgą regionu Zatoki Bengalskiej. Portugalczycy zmienili jego nazwę, oryginalnie oznaczającą „lud, który zachował swoją rasę”, na prościej brzmiące Arakan. Arakańczycy datują swoją historię od 3000 r. p.n.e. i znają imiona 243 rodzimych monarchów, kolejno władających tym, wówczas niezależnym, krajem. Najświetniejszy okres królestwa był zarazem początkiem jego końca. Zadufani w swą siłę władcy napadali i anektowali ziemie sąsiadów, często wynajmując do pomocy portugalskich korsarzy, aż birmański król położył temu kres. Podbił kraj w 1784 r., wygnał ostatniego władcę i symbolicznie wywiózł najświętszy wizerunek Buddy Mahamuni do Mandalay. Dziś Arakan współtworzy Związek Myanmar, wieloetniczne państwo zamieszkiwane przez ponad sto narodów.

 

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu Podróże.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.