POLSKA

Zimowe wycieczki w polskie góry – Jak przygotować się do trekkingu zimą

Maria Brzezińska, 12.02.2014

Zimowy trekking w górach

fot.: Olga Danylenko, www.shutterstock.com

Zimowy trekking w górach
Nawet niższe góry w Polsce o tej porze mogą okazać się niebezpieczne. Podpowiadamy, w co się ubrać, co wrzucić na zapas do plecaka oraz, jakie elementy wyposażenia są niezbędne, jeśli chcemy wędrować zimą po górach.

CO ZAŁOŻYĆ


W górskiej modzie najważniejszą rolę odgrywa oczywiście funkcjonalność. Ma być ciepło, sucho i przewiewnie. Pod spód, jako pierwszą warstwę, zakładamy bieliznę termoaktywną – czyli oddychającą, odprowadzającą wilgoć na zewnątrz. Koszulka najlepiej z długim rękawem (jeśli szykujemy się na duże mrozy, wybierzmy wersję zimową – ciepłą, np. z wełny merino), a na nogi getry. Całość powinna przylegać do ciała – w przeciwnym razie nie będzie dobrze spełniać swej funkcji.

Kolejna warstwa zależy od temperatury. Gdy jest bardzo zimno, załóżmy bluzę z polaru lub podobnego materiału. Jeśli szykujemy się na naprawdę silne mrozy, warto rozważyć również zakup cienkich polarowych spodni, które założymy na getry. Na wierzch, jako warstwę zewnętrzną, zawsze zakładamy kurtkę i spodnie z membraną – wiatroszczelną i wodoodporną. Współcześnie produkowane spodnie z membraną wykonywane są, co ważne, z antyślizgowego materiału, który chroni przed błyskawicznym rozpędzeniem się w razie upadku.

Podczas marszu szybko się rozgrzewamy, dlatego bardzo często wystarczy nam sama koszulka termiczna i kurtka, ale w plecaku koniecznie powinien znaleźć się ciepły polar lub tzw. sweter puchowy, czyli innymi słowy, cienka kurtka z puchu. Zakładamy je podczas odpoczynku, zanim rozgrzane ciało się ochłodzi. W polarze lub softshellu można iść – to materiały oddychające, natomiast uważajmy, by nie zapocić puchu – mokry nie będzie grzał. Zamiast odzieży puchowej można również zakupić primaloft – to jej syntetyczny odpowiednik. Owszem, jest cięższy i słabiej grzeje, ale szybciej schnie, więc przyda się w wilgotnych warunkach.

CHROŃ GŁOWĘ

Na głowę zakładamy czapkę windstopperową, a na szyję buff – „ rękaw” wykonany zazwyczaj z cienkiego, oddychającego materiału, który można również założyć na głowę, w zastępstwie czapki. Są także wersje zimowe, z szerszą dolną częścią wykonaną z polaru, i górną częścią cieńszą, przylegającą do szyi, by ochronić ją przed wiatrem. Oczywiście można też zaopatrzyć się w kominiarkę – moim zdaniem nie jest to najwygodniejsze rozwiązanie, ale na pewno dobrze chroni przed utratą ciepła.

RĘKAWICZKI

Jeśli chodzi o rękawiczki, na pewno trzeba mieć ze sobą przynajmniej dwie pary, a na kilkudniowe wycieczki, nawet trzy. Zazwyczaj maszeruję w rękawiczkach polarowych, na które podczas postoju zakładam ciepłe łapawice (czyli rękawice z jednym palcem). Warto mieć zapasową parę polarową lub windstopperową, na wypadek zgubienia lub przemoknięcia tej podstawowej. Zamiast ciepłych, lecz nieporęcznych łapawic, można zabrać ocieplane rękawice pięciopalczaste z wiatroszczelną membraną, ale tak naprawdę, aby wykonać większość operacji (takich jak założenie raków czy choćby otwarcie plecaka), i tak trzeba będzie je zdjąć. Wolę więc łapawice, nie uciskające poszczególnych palców, a tym samym nie tamujące krążenia krwi i znacznie zmniejszające ryzyko odmrożeń nawet przy długotrwałym przebywaniu w bardzo niskich temperaturach.

NA TEMAT:

BUTY GÓRSKIE

Zimowe buty górskie powinny spełniać kilka wymagań. Przede wszystkim, im mniej na nich szwów, tym lepiej – zmniejsza to szansę na ich przemoknięcie. Często znajdziemy na nich gumowy otok, który nie tylko zwiększa wodoodporność, ale chroni przed uszkodzeniami mechanicznymi. Powinny również być sztywne, a z przodu i z tyłu mieć specjalne plastikowe wykończenia, aby można było przypiąć do nich raki automatyczne lub półautomatyczne. Kiedy jadę w Tatry zimą lub Alpy latem, używam niedrogiego modelu Trezeta Makalu GTX (od 500 zł). Inne sprawdzone marki to oczywiście Meindl (niestety, dość drogi), Scarpa, la Sportiva.

Jeśli szykujemy się na długie marsze w głębokim śniegu, warto pomyśleć o tzw. skorupach, czyli dwuwarstwowych butach (trochę przypominających buty narciarskie, ale oczywiście nadających się do marszu/wspinania), które na pewno nie przemokną. Zewnętrzna warstwa wykonana jest z plastiku, a wewnątrz mamy miękkie, ciepłe botki – jeśli pocą się nam stopy, wieczorem można je wyjąć i wysuszyć.

Istnieje również cała gama butów specjalistycznych, zaawansowanych technologicznie i zaprojektowanych specjalnie pod kątem wspinaczki wysokogórskiej lub w lodzie. Ceny z reguły zaczynają się od 1500 zł wzwyż – na szczęście na potrzeby zimowej turystyki spokojnie wystarczą nam modele trzy razy tańsze.

SKARPETY I STUPTUTY

Zanim kupimy buty, zaopatrzmy się w grube, ciepłe skarpety termoaktywne i w nich przymierzajmy poszczególne modele. Pamiętajmy, że przy wysiłku stopy puchną, a tym samym zwiększają swą objętość, zazwyczaj więc najodpowiedniejsze będzie obuwie o 1-2 rozmiary większe.

Nie zapominajmy również o stuptutach, czyli specjalnych ochraniaczach, zakładanych na kostki i łydki, ze ściągaczem u góry, który zapobiega dostaniu się śniegu do wnętrza butów. Starajmy się nie kupować tych najtańszych – są wykonane z wodoodpornych, ale nieoddychających materiałów i możemy się w nich dosłownie „zaparzyć” (gwarantuję, że po ich zdjęciu będzie ciekła z nich woda...).

Stuptuty / fot. Vronska, shutterstock

>>Czytaj drugą część: Zimowy trekking w polskich górach – Jak dobrać czekan, raki i dodatki

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.